Na stoku w Szczyrku doszło do skandalu z udziałem instruktora jazdy na nartach. Mężczyzna w czasie jazdy wyrzucał do lasu puste butelki po alkoholu. Jego zachowanie zaniepokoiło innych narciarzy. Gdy jeden z nich zwrócił uwagę, że przecież jedzie za nim kilkuletni kursant, instruktor zaczął w popłochu uciekać. Jedna z narciarek zajęła się 5-letnim kursantem i poczekała z nim na rodziców.

W pościg za pijanym sprawcą ruszył snowboardzista. Ujął mężczyznę i przekazał w ręce wezwanych na miejsce policjantów, którzy patrolowali stoki na nartach. Badanie alkomatem wykazało, że sprawca miał w organizmie prawie cztery promile alkoholu. Podczas interwencji instruktor zachowywał się agresywnie i wulgarnie wobec stróżów prawa. Szybko go obezwładniono i zakuto w kajdanki. Mężczyzna został przewieziony do izby wytrzeźwień. Instruktor odpowie za naruszenie ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach, która zabrania jazdy w stanie nietrzeźwości, a także za złamanie obowiązku zachowania trzeźwości podczas pełnienia czynności zawodowych. Może mieć także zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.Grożą mu trzy lata więzienia.