- Czuję się już dobrze. Uczucia są bardzo pozytywne, emocje są jeszcze większe. To dlatego, że nie widziałem się z rodziną już prawie 3 miesiące. Nie mogę się doczekać aż się będziemy mogli do siebie przytulić. Oddycha mi się już bardzo dobrze. Dzięki Panu Łukaszowi, który jest rehabilitantem - codziennie ćwiczymy nowe płuca, ale także moją sprawność. Najważniejsze jest to, żeby powrócić do sprawności fizycznej - opowiada Pan Grzegorz.

- Płuca nie funkcjonowały wcale. Funkcję płuc zastępowało urządzenie. Przeszczep był jedynym możliwym ratunkiem dla Pana Grzegorza - albo się uda przeszczepienie płuc, albo pacjent umrze. Choroba znacznie zmniejszyła te chore płuca. Te, które powinny do niego pasować, nie do końca były optymalne. Dlatego trzeba było je dopasować do klatki piersiowej Pana Grzegorza - mówi dr Marek Ochman, koordynator oddziału transplantacji płuc Śląskiego Centrum Chorób Serca.

- Pacjent przez kilka tygodni był uśpiony, pracowały za niego inne urządzenia. To pacjent, który wymagał szczególnej, intensywnej opieki. Pan Grzegorz będzie teraz musiał do nas systematycznie przyjeżdżać na rutynowe kontrole. Będzie musiał o siebie dbać. Nie będzie mógł wykonywać niektórych czynności, ale będzie mógł prowadzić normalne życie - dodaje dr Nęcki.